24.06.2012

O Trans-pacyfiku: kto, co, jak i dlaczego

Plaża nad Pacyfikiem, południowy Tajwan (fot. Paweł Górecki)
Wszystko zaczęło się od plakatu. Plakat teatralny Wiktora Sadowskiego, zobaczony w Edynburgu. To zmotywowało Tajwankę Wei-Yun do przyjazdu do Polski, mimo, że żadnego polskiego słowa nie znała wtedy. Mając lękliwy charakter, nie przyjechała od razu. Skończyła teatrologię w Londynie, gdzie przeczytała po angielsku dzieła Brunona Schulza. Zakochała się w nim. Zdecydowała się przyjechać, żeby przetłumaczyć Schulza na chiński.

Wędrując po Polsce, w Świętokrzyskim Parku Narodowym spotkała duet „Sol et Luna”. Przez nich poznała Teatr Węgajty. Trafiła do Węgajt na warsztaty kolędowania, grała Kozę. Wróciła do Krakowa, tam poznała przyszłego męża Pawła, który przypadkiem czy nie przypadkiem, też był kiedyś w Węgajtach. Zakochali się, tak jak w wierszu Szymborskiej, od pierwszego (albo nie) wejrzenia. Wzięli ślub. Za jakiś czas urodził się ich syn, Jędrzej.


Z Pacyfiku do Bałtyku to daleka droga. A z Bałtyku do Pacyfiku? Również daleka. Małżeństwo łączy wiele rzeczy: teatr, literatura, muzyka, taniec, dziecko, pasja i złość do życia... Jednocześnie, dzieli ich wiele rzeczy. Kultura, zwyczaj, obyczaj, smak, sposób wychowania dziecka, poczucie moralne, emocje i ich wyraz...

Na szczęście, nie są jedynymi na świecie, których tak bardzo się różnią, których tak dużo łączy i dzieli. Co najmniej mogą dołączyć do wszystkich par mieszanych w Polsce i w Tajwanie.

Po wielu staraniach, wielu trudnych momentach, doszli do zrozumienia: potrzebny jest dialog. Trzeba rozmawiać, porozumieć się, inaczej będą zagubieni w trans-lacjach. Wtedy, i tylko wtedy, kiedy zaczynają dialogować, mogą transformować trans-lacje w re-lacje.

I wtedy wpadli na pomysł otworzenia blogu. Bo uważają, że dialog jest potrzebny nie tylko w małżeństwie, nie tylko w re-lacjach międzyludzkich, ale również między kulturami, w różnych wymianach kulturowych, społecznych, ekologicznych i ekonomicznych.

Postanawiali na tym blogu pisać o Tajwanie i o Polsce. O kulturze, literaturze, społeczeństwie, naturze, życiu, o różnicach między tymi dwoma krajami, ale też o podobieństwach, i o ich dialogach. Chcą, żeby każdy, kto ogląda blog, mógł znaleźć coś dla siebie. Polacy znajdą Polskę i Tajwan, Tajwańczycy znajdą Tajwan i Polskę, a może jeszcze więcej...

Więcej, coraz dalej. Niech znikają granice, niech granice się rozszerzą. Możemy w tych trans-formacjach znaleźć także inne kraje – Japonię, Indonezję, Malezję, Estonię, Chorwację, Litwę, Chiny, Węgry, Czechy, Słowację, Rosję...

Ale na razie, zostajemy przy Tajwanie i Polsce. To nasz punkt wyjścia.

W imię Boże tedy – jak mówił Bruno Schulz – wsiadamy i odjazd!


Nasz polski wieloryb w Tajwanie (fot. Paweł Górecki)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz